Wiwisekcji teatralnego światka dokonuje Tomasz Jachimek – niedoszły aktor (czytamy o tym w programie do spektaklu), miłośnik teatru, szerszej publiczności znany jako dziennikarz i satyryk.
Z subtelnym wdziękiem wytyka przywary artystów, z inteligencją i wrażliwością diagnozuje problemy, nie tylko finansowe ale także światopoglądowe, personalne, repertuarowe, z którymi mierzą się instytucje kultury. Ten niezwykle dowcipny tekst, napisany na zamówienie stołecznej Rampy, z lekkością i komediowym wyczuciem reżyseruje Jerzy Jan Połoński. Należy wspomnieć, iż jest to kolejny wspólny projekt obu panów, trzy lata temu zrealizowali bardzo dobrze przyjęty przez młodych widzów Dzień dziecka…

WIWISEKCJA TEATRALNEGO ŚWIATKA

Już w starożytności wierzono, że sztuka może oddziaływać na widza. Wywołując emocje, zmuszając do refleksji, modyfikuje zachowanie odbiorców, a co za tym idzie, przyczynia się
do zmiany obyczajów. Dzisiejszy teatr, zorientowany na dopinanie budżetu, zagubił zdolność „kierowania duszami”. A może to niewyrobiona artystycznie publiczność szukająca w świątyni sztuki jedynie rozrywki wymusiła tę niepokojącą zmianę? Wystarczy przejrzeć repertuar scen prywatnych, by dojść do wniosku, że kapitalizm nie sprzyja artystycznej działalności. Wszak gdy stołeczny Teatr IMKA, z powodu wycofania się głównego sponsora, popadł w kłopoty finansowe jego dyrektor – Tomasz Karolak zrezygnował z dotychczasowego profilu sceny i postawił na „sprzedające się” farsy z udziałem aktorów znanych z seriali telewizyjnych. Czy w dzisiejszym świecie można stworzyć spektakl ambitny, na który będą chodzić masy? Czy da się znaleźć złoty środek? Być i mieć jednocześnie?

Wiwisekcji teatralnego światka dokonuje Tomasz Jachimek – niedoszły aktor (czytamy o tym w programie do spektaklu), miłośnik teatru, szerszej publiczności znany jako dziennikarz i satyryk.
Z subtelnym wdziękiem wytyka przywary artystów, z inteligencją i wrażliwością diagnozuje problemy, nie tylko finansowe ale także światopoglądowe, personalne, repertuarowe, z którymi mierzą się instytucje kultury. Ten niezwykle dowcipny tekst, napisany na zamówienie stołecznej Rampy, z lekkością i komediowym wyczuciem reżyseruje Jerzy Jan Połoński. Należy wspomnieć, iż jest to kolejny wspólny projekt obu panów, trzy lata temu zrealizowali bardzo dobrze przyjęty przez młodych widzów Dzień dziecka (prapremiera: 17 września 2016, Teatr Rampa w Warszawie).

Warstwa fabularna Na wschód od Hollywood jest prosta. Obserwujemy drogę Igora Skałeckiego (Wojciech Stolorz, w dublurze z Michałem Karwowskim) od dziecięcego marzenia o aktorstwie (wdrukowanego przez miłujących sztukę rodzicieli) do otrzymania etatu w teatrze i pierwszej roli. Chłopak od dziecka „chowany jest na artystę”: prowadzany do Filharmonii, na zajęcia plastyczne, kółka zainteresowań. Występuje w przedszkolnych przedstawieniach, szkolnych akademiach, gimnazjalnym kabarecie, konkursach recytatorskich. Studia w szkole aktorskiej są więc jedynym branym pod uwagę scenariuszem na przyszłość. Głodny artystycznych eksperymentów i poszukiwań świeżo upieczony aktor rozpoczyna pracę w Teatrze Nieprzeciętnym. Konfrontuje się ze smutną rzeczywistością, w której nawet czas płynie inaczej. Dyrektor instytucji (Robert Tondera) boryka się z problemami finansowymi. By otrzymać dotację, decyduje się na produkcję spektaklu patriotycznego, w którego sukces wątpi. Relacje bohatera z kolegami-aktorami też nie układają się najlepiej (podszyte są zazdrością, zawiścią, niesprawiedliwością, układami). Cały zespół przeżywa swoje małe dramaty. Nie tego spodziewał się adept sztuki. Droga do sukcesu okazuje się wyboista, a świadomość, iż cel uda się osiągnąć jedynie nielicznym, nie napawa optymizmem. „Jeden jest geniusz. Mistrzów ze trzech. Tysiące rzemieślników” – pada ze sceny. Mimo to, aktorzy wychodzą co wieczór na deski teatralne i dają z siebie wszystko. Nie dla sławy i pieniędzy, ale z pasji i miłości do sztuki.

Spektakl ujmuje trafnością spostrzeżeń, aluzji i odniesień do współczesnego życia okołoteatralnego. Komentarze strażaka (Marcin Wójcik) i parkingowego (Abelard Giza) dotyczące planowanej premiery w Teatrze Niezależnym bawią do łez, są głosem ludu niedokształconego artystycznie, miłującego się w sztuce lekkiej, łatwej i przyjemnej. Przestaje być zabawnie, gdy uświadomimy sobie, że nie każdy, kto o sztuce wypowiada się publicznie, ba, decyduje o niej, kompetencje takowe posiada. Uwagę zwraca także scena czytania opłaconego artykułu prasowego (głos Krystyny Czubówny z offu) wyśmiewająca nierzetelność oceny oraz język krytyków, często nieczytelny dla przeciętnego odbiorcy. A przecież, jak pisał Wiktor Brumer [O recenzji teatralnej, „Życie teatru” 1920 z. I, s. 19–21], stworzenie kochającej publiczności „jest to wzniosłe zadanie, które przyświecać powinno recenzentowi.”. Innymi słowy widza należy edukować, najlepiej od najmłodszych lat. Ogromną rolę w tym procesie spełnia szkoła, zobligowana programem nauczania do stwarzania uczniom możliwości uczestnictwa w kulturze. Niestety oferta teatralna dedykowana młodzieży pozostawia wiele do życzenia. Uczeń „do teatru jako dorosły człowiek nie wróci, ale ja obowiązek nauczycielski spełniłam” [cytat spisany ze spektaklu] – komentuje polonistka (Katarzyna Pakosińska). Czy da się to zmienić? Warto się nad tym zastanowić.

Połoński akcję sceniczną osadza w bliżej nieokreślonym czasie i przestrzeni, odrealnia, bierze w przysłowiowy nawias. Reżyserską wizję doskonale dopełnia warstwa plastyczna, zaprojektowana przez Monikę Wójcik. Biało-czarne asymetryczne wzory przywodzą na myśl estetykę ekspresjonistycznego kina niemieckiego. Kostiumy kontrastują bohaterów, jednocześnie świetnie współgrając z rysem psychologicznym postaci. Na przykład: Aktorka księgowa (Brygida Turowska) skrzętnie wyliczająca wynagrodzenie i wydatki teatru ubrana jest w skromną, zapiętą pod szyję bluzkę, włosy upięte ma w kok. Aktorka charakterystyczna (Kamila Boruta), otwarta na artystyczne wyzwania i eksperymenty, zwraca uwagę ostrym makijażem i ekstrawaganckim, asymetrycznym wdziankiem. Aktorka Gwiazda (Dominika Łakomska) to kokietka z przerośniętym ego, paradująca w szpilkach, spódnicy mini i bluzce z dużym dekoltem. Odtwórcy ról balansują na granicy powagi i ironii, z lekkim przymgleniem przesady. Bawią się komediową konwencją. Warstwę fabularną uzupełniają niezwykle zabawne filmy (Dawid Kozłowski) z udziałem artystów kabaretowych oraz harmonizująca z tekstem muzyka (Marcin Partyka). Wszystkie elementy składają się w konsekwentną całość, w solidną sceniczną bryłę. To bardzo dobrze zrobione przedstawienie, ujmujące humorem i wdziękiem.

Tomasz Jachimek Na wschód od Hollywood, reżyseria: Jerzy Jan Połoński, muzyka: Marcin Partyka, choreografia: Michał Cyran, scenografia, kostiumy: Monika Wójcik, multimedia: Dawid Kozłowski, występują: Kamila Boruta, Katarzyna Kozak / Agnieszka Fajlhauer, Dominika Łakomska, Brygida Turowska, Konrad Marszałek,Wojciech Stolorz / Michał Karwowski, Robert Tondera, użyczenie głosu: Krystyna Czubówna, udział w filmach: Adrianna Borek, Katarzyna Pakosińska, Kamila Połońska, Abelard Giza, Tomasz Jachimek, Marcin Wójcik, Teatr Rampa w Warszawie, prapremiera: 27 września 2019.

 

Marta Żelazowska,
Teatrologia.info