Sprawnie poprowadzona komediowo-kryminalna akcja toczy się gdzieś w czasach hipisów, ale bohaterami są zwykli mieszkańcy pewnej kamienicy (…). Scena wiruje od tańca i żywiołu, co dziwić nie powinno, zważywszy, że reżyserował Hiszpan, który jednocześnie jest choreografem. I to, co najważniejsze – wielkie przeboje Beatlesów w lekko uwspółcześnionych aranżacjach, co wcale im nie zaszkodziło. Po legendarne utwory (łącznie28!) sięgnięto nie z nabożeństwem, ale z ideą by ilustrowały bieg wydarzeń. (…)
Piotr Sarzyński, Polityka42/2018